piątek, 15 lipca 2016

Korytarz, przedpokój- fotorelacja z metamorfozy

Dziś zapraszam Was do mojego korytarza,
który początkiem wiosny doczekał się w końcu remontu.
To pomieszczenie, które użytkuję razem z moim teściami.
Od dłuższego czasu chciałam go zmienić po swojemu,
ale wiadomo jak się mieszka z kimś, to nie tak łatwo przekonać go do swoich
racji, wizji tego miejsca, trzeba cierpliwie czekać,aż starsi ludzie
dojrzeją do zmian.



Korytarz przeszedł generalny remont.
Zerwałam starą boazerią(o którą musiałam stoczyć największą walkę, wiadomo
przy boazerii ściana się nie brudzi itp), skułam tynki, zerwałam stary parkiet,
zburzyłam schowek pod schodami, który był magazynem niepotrzebnych rzeczy.
Wymieniłam drzwi, założyłam ogrzewanie podłogowe,
dzięki czemu mogłam się pozbyć kaloryfera,
a w jego miejsce stanęła drewniana komoda.
Co z tego wyszło zobaczcie sami.

Na pierwszy ogień poszły brązowe dechy ze ścian
i wyburzona ściana pod schodami.
Korytarz nabrał przestrzeni, zrobiło się jasno, przejrzyście,
dostał oddechu i o to mi chodziło.
Urządzając to miejsce nie kierowałam się modą, trendami.
Powoli w głowie rodziła się wizja tego miejsca, takiego mojego
od początku do końca .
Powiem Wam nieskromnie, że efekt końcowy mnie bardzo cieszy.


Tak wyglądało to miejsce przed zmianami,
pozostawiam bez komentarza.


W trakcie remontu



a tak wygląda dzisiaj



Marzyła mi się drewniana podłoga,
mąż zdecydowanie był na nie.Trzeba było pójść na kompromis.
Wybrałam drewniane panele, imitujące stare dechy.
Mają idealny kolor, sęki, pęknięcia, przetarcia,
dużo osób myśli że to drewno.
Po wyburzeniu ściany zrobiło się jasno, zyskałam dodatkowe metry,
Na ścianę położyłam starą cegłę z odzysku,
do tego klimatyczna ławeczka, kinkiet stylizowany na stary
i powstał całkiem przyjemny kącik.










Na zdjęciu powyżej są otwarte drzwi, tam jest altanka,
przez którą wchodzi się do mojego domu. Pisałam o nie tutaj i tutaj
Często w komentarzach pytałyście mnie, czy jest to osobne pomieszczenie.
To nie jest osobne pomieszczenie, przez nią wchodzimy do domu.
Drzwi po lewej to moja pralnia, pisałam o niej tutaj.

W miejscu, gdzie do tej pory był wieszak na ubrania,
stanęła dębowa konsolka. Na ścianie lustro okiennica i klimatyczny kinkiet.










Sznurkowe dywaniki zrobiła dla mnie Ania.

Korytarz ma kształt litery L, to druga część, która prowadzi do moich teściów,
klatka schodowa do mnie na górę.









Drewniana komoda to również dzieło mojego Pana stolarza.
Cała drewniana z dębowym blatem i klimatycznymi uchwytami.







Na ścianach tapeta w kolorze antycznej bieli i szarości.
Na dole korytarz do połowy w biało-szare pasy,
na klatce schodowej tapeta z tej samej serii 
przedstawiająca scenki rodzajowe z życia dawnej wsi.
Można dojrzeć wytworne damy w kapeluszach, amorki,namiastka francuskiej wsi.
Kawałek tapety oprawiłam w ramę i wisi jako obraz.





Na koniec takie małe zestawienie jak było, a jak jest












Do pełni zadowolenia z tego miejsca
brakuje mi tylko nowych schodów.
Kto wie, może jeszcze w tym roku zawitają 
nowe dębowe z białymi tralkami i balustradą.

Troszkę przydługi ten dzisiejszy wpis, wybaczcie.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was zdjęciami.
Jakbyście miały jakieś pytania, to piszcie w komentarzach.

Bardzo się cieszę, że kolejne ciche marzenie doczekało się realizacji.

Pozdrawiam
Renata :)